Drugi dzień to leniuchowanie i zakupy. Zaczynamy od podróży na plaże i molo w Santa Monica. Wielkie molo, koniec Route 66 oraz małe przypomnienie ile kosztuje amerykański styl życia.
Cena chyba niewielka jak za tania benzyne, wielkie przestrzenie i prawie że darmowe jedzenie.
Znajdujemy Niemiecki akcent na promenadzie!
Muszę wykapać się w Pacyfiku. Woda zimna ale trzeba. Okazja może się nie powtorzyć.
Słońce zaczyna naprawde mocno piec, wiekszość ludzi leży na plaży w ubraniach.
Następny punkt wizyty to zakupy! Walmart okazuje się wesołym miejscem. Ogólnie zakupy mogą zdziwić:
- Masło orzechowe w słoiku 1,81 kg (sic!)
- Jogurt naturalny w najmniejszym opakowaniu 0,9 kg
- Jogurt smakowy, oczywiście mozną kupić mniejszy.
- Piwo w puszkach 0,9 L
Próbojemy odnaleźć okazje eksportowe:
- Ania znajduje tanie kosmetyki, tusze, podkłady
- Arek nie ma tyle szczęścia, drogie nożyki Gillete, drogie karty SIM
- Jedzenie taniocha
Próbojemy kupić normalne jedzenie, trafiamy do Farmers Market (drogi sklep z jedzeniem naturalniejszym)
- Litr kefiru, 4,5 dolara, produkt luksusowy
- Nie moge znaleźć nigdzie skrobi ziemniaczanej!
- W koncu duże stoisko z warzywami, wybór niesamowity. 20 rodzajów fasoli.
Na koniec zwykła galeria handlowa, ciuchy. Nie znajdujemy nic na miare ulubionego Primarka czy C&A.
Na obiad trafiamy do ciekawej knajpy:
- Kupić miske za 7,95 $
- Konkurs kto upcha do niej więcej warzyw i mięsa. My odpuszczamy przy pełnej misce. Amerykanie defniują pojęcie pełnej miski na nowo. Dwa kilogramy warzyw i mięsa do miski homologowanej na pół kilo to żaden problem.
- Pani z obsługi kończy zawody dorzucając mnóstwo makaronu na szczyt. Można przerwać proces krzycząc „dość!”, pani jednak będzie zawiedziona.
- Na koniec obsługa wszystko smaży i można jeść!
Tusza amerykanów przestaje być zagadką.
Wyjeżdzamy z Los Angeles, 200 mil i lądujemy w Barstow, przedsionku pustyni Mojave.
Otworzenie drzwi klimatyzowanego auta powoduje szybki odruch ich ponownego zamknięcia. Na zewnatrz chyba z 40 stopni.
Bardzo fajny pamiętnik bądź tylko systematyczny masz we mnie pilnego obserwatora.